Właśnie zapowiedziano, że badanie pisma na donosach Bolka będzie trwało do końca stycznia 2017.
Wychodzi na to, że aby zbadać (porównać z dostarczonymi próbkami) czyjeś pismo wyspecjaliozwana jednostka potrzebuje prawie roku, a nic też pewnego, że znów termin się nie zmieni.
Państwo Polskie finansuje funkcjonowanie jednostki eksperckiej, która nie jest w stanie zbadać pisma napisanego 40-ci lat temu. Dla jasności, nie idzie tu o jakiegoś Galla Anonima, manuskrypty z mroku dziejów., ale o żyjącego, czynnego człowieka.
No chyba, że jest tak, że przywódca wielomilionowego związku zawodowego, noblista, prezydent Polski, to jakiś niepiśmienny typek, albo jakiś półanalfabeta i abnegat, który jedyne, co własnoręcznie napisał to donosy. Wówczas rozumiem, że brak materiału porównawczego, nie pozwala na rostrzygnięcie, a eksperci jeszcze sie łudzą, ze jakieś rękopisy Wałęsy uda sie zdobyć.
Istnieje jeszcze druga możliwość. ten instytut z Krakowa, to czeka na 19 grudnia, czyli odejście z TK Rzeplińskiego, które to traktuje, jako ostateczne utrwalenie się władzy PIS, coś co ostatecznie przekreśla powrót PO. A wtedy, wiadomo, już bezpiecznie można...
Jak, by nie było dziwnie to wszystko wygląda.
Jak się po roku okaże, że ci eksperci nie są w stanie, już z obojętnie jakiej przyczyny, wydać jednoznacznie brzmiącego werdyktu, albo, co też możliwe wynikiem ich badania będzie kompletny bełkot, zamieniający całą sprawę w farsę, wcale się nie zdziwię.
Ale wtedy, ta ich analiza powinna być ostatnią jaką ten instytut przed swoim rozwiazaniem wydał, sami grafolodzy skreśleni z listy biegłych sądowych, a cała sprawa pism Bolka powinna niezwłocznie zostać skierowana do renomowanej zagranicznej placówki tego typu, co moim zdaniem trzeba było zrobić już wcześniej.
Jeszcze jedno, żeby tam, w tym instytucie jakaś rura nie pękła, albo coś się nie zapaliło, czy pies tych papierów nie zeżarł...