Za sprawą publikacji analityka p. Kostrzewa-Zorbas został wyeksponowany i przypomniany temat naszych rekompensat za straty wojenne uczynione naszemu krajowi przez Niemcy.
W swoich publikacjach Kostrzewa-Zorbas, ze szczegółami dowodzi, iż w sensie formalnym państwo polskie nigdy się praw do do reparacji wojennych od Niemiec nie zrzekło. Jako ostateczny dowód w tej sprawie podaje brak rejestracji stosownych dokumentów, jako aków skutkujących na zewnątrz, w ONZ.
Jeśli w swoich publikacjach p. Zorbas, w sposób literalny dowodzi, iż sprawa reparacji wojennych od Niemiec jest otwarta, a tym samym być może warta podjęcia, to może warto isę zastanowić jak to zrobić...
Ostatnio p. Zorbas pisał o sprawie francuskich kolei SNCF, które to zgodziły sie płacić odszkodowanie dla obywateli USA (lub ich spadkobieców) , którzy to przy pomocy francuskich taborów kolejowych byli transportowani do obozów zagłady, Wyszło po 100 tyś. $ na osobę.
Powstają pytania dlaczego państwo polskie nie jest w stanie działać tak jak USA?
Myślę, ze całą naszą dyskusje na temat wojennych reparacji dla Polski od Niemiec można sprowadzić do nast, pytania: jak zmusić Niemcy do wypłaty tych odszkodowań?
Jakie my, jako Polska mamy, lub mieć możemy argumenty i możliwosci nacisku (bezsporność to jedno), aby one powodowały u Niemców obawy o konsekwencje braku uznania i wypłaty reparacji. Co?
Prawdobodobnie te francuskie koleje uznały, iż nie opłaca się mieć problem z USA. Prawdopodobnie tak samo uznało francuskie państwo.
Być może uczynili tak, z obawiy o brak serwisowania amerykańskich katapult, czy samolotów Hawkeye na ich lotniskowcu, albo innej zaawansowanej techniki dla ich kraju?
Być może chodzi to o słabą opłacalność innej kolizji z USA? Tyle o USA v. Francja.
A, jaka "propozycja nie do odrzucenia" może spotkać Niemcy z naszej strony?
Może, tak, na początek, bojkot Lidla i BMW ?
Komentarze