jeśli taką właśnie frazę wprowadzić do wyszukiwarki gugle, to w pierwszych wynikach mamy odnośniki do oryginału, czyli filmu Miś- rozmowa sprzątaczek w ubikacji KS "Tęcza".
Potem ta fraza wystepuje w kontekście już tylko jednej osoby- naszego premiera, prezydenta europy Donalda Tuska.
Doczekaliśmy takiej chwili, że znakiem rozpoznawczym naszego premiera jest to że on kłamie, zawsze i wszędzie, w najlepszym przypadku są to puste obietnice, albo przemilczenia.
Zasadniczo jednak mamy do czynienia z kłamstwami, takimi codziennymi, sytuacyjnymi, albo z kombinacjami prawda/ kłamstwo, tak jak ostatnie jego zapewnienia o braku zainteresowania posadą w unii i potrzebie koncentracji na sprawach krajowych. Aby jeszcze bardziej to uwiarygodnić na dwa dni przed wyborem, nawet sprokurował w sejmie szopkę na temat planów rządu ze sobą jako premierem.
Można by tak wymieniać długo, ale to jest upokarzające, nawet Miller jak był premierem tak nami nie krecił.
Cała ta farsa z premierem co zawsze mówi prawdę i dotrzymuje słowa nie miała by miejsca, gdyby nie totalna dysfunkcja mediów. Dziennikarze podczas wywiadów, czy prasowych konferencji, nie są w stanie zadać ani jednego trudnego pytania, nikt nie pyta o konkret, nie rozlicza z obietnic.
Strach pomyśleć co taki Tusk obiecał, co podpisał aby się tam znaleźć, z czasem to bedzie wychodzić.
Ale najgorsze jest to, że dużo ludzi w to wierzy, a reszty to nie interesuje...