to nie jest ktoś "z ulicy". Pan Zbigniew to dyplomata, taki co w Moskwie poznał swoją żonę, Michała mamę. Michał się tam urodził, ale jako dziecko dyplomaty był w ZSRR tylko kilka lat. Potem Polska, i w połowie lat 80-tych placówka w ... Bejrucie.
Liban, Bejrut, chyba nie trzeba przypominać jakie to magiczne miejsce dla "dyplomacji" bloku wschodniego. Nie ma czekisty, który w tamtych czasach się o bliski wschód nie otarł.
Sam Michał nie miał tam źle, po rusku nie musiał się uczyć, chodził do amerykańskiej szkoły średniej, ale maturę zdał już w Polsce.
Dalej u taty Michała już tylko lepiej, do tego stopnia, że został ostatnim dyrektorem funduszu. Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, a potem zastępcą jego likwidatora...
Co Pan Zbigniew robi teraz? Nie wiadomo, z pewnością wie to Michał, może kiedyś, jak skończy z murzynami i Ukrainkami to o tacie opowie...